Zdjęcia świetne. Gra świateł zjawiskowa. Gra aktorów doskonała. Dlatego aż 3 gwiazdki. Scenariusza nie było. Film o niczym. Stracone 2 godziny. Odradzam.
Jak to o niczym? O prześladowaniu inteligencji w czasach dyktatury robotniczo-chłopskiej.
Prześladowaniu? Na pewno o to słowo chodzi? Może masz na myśli "Powidoki" Wajdy?
Cały film jest o tym - można pisać tylko o pięknej Polsce ludowej lub Leninie, bo nic innego ci nie wydadzą, profesorowie i lekarze pracują malując żyrafy, bo innej pracy nie dostaną, cieć wrzeszczy, wyklina i wyzywa inteligencję od najgorszych. Oczywiście mowa o tych, którzy nie chcieli podporządkować się systemowi. Jak tego nie zauważyłeś, to co robiłeś na filmie?
Sory, ale to są bzdury i fantazjowanie. Profesorowie malujący żyrafy to idiotyzm. Nie tak to wyglądało i dobrze o tym wiemy. A główny bohater to jest gość, który nic nie robi tylko się szwenda szukając pomysłu na życie. A nie pisze, bo albo mu się nie chce, albo ma akurat niemoc twórczą, albo dół egzystencjalny, ale na pewno nie dlatego, że mu nie pozwalają. W końcu przecież wydają mu książkę i w happy endzie odjeżdża - kupionym za zarobione dzięki temu grube pieniądze - pięknym wozem z młodą towarzyszką na tylnym siedzeniu. No ucisk i szykany, że łał.
No oczywiście, można idealizować tamte czasy, można zaprzeczać i w ogóle mówić, że za czasów stalinizmu w 1953 to był raj na ziemi.
Mówimy o filmie, nie o kontekście historycznym. W filmie nie ma tego, o czym piszesz na początku.
Felakuti, najpierw odnosisz sue do historii mówiąc "nie tak to wyglądało", myląc sue przy tym kompletnie, a potem mówisz zeby odnosić się do filmu a nie historii :D ten film to historia. Tekstów kultury w postaci słynnych cytatów czy 'ilustracj' tam jest nadźgane jak rodzynek w serniku. Film bardzo adekwatny, ze smaczkami które zobaczą Ci którzy znają historie PL i chociaż trochę Tyrmanda. Nie dla ignorantów :)
Nie idiotyzm tylko niestety autentyczna sytuacja. Opisana jest w pamiętniku Tyrmanda. Profesorowie pracowali w fabrykach zabawek, żeby mieć co jeść.
W Dziennikach Tyrmand opisuje absurdalność tamtej rzeczywistości, czyli między innymi Herberta i innych literatów, intelektualistów pracujących w fabryce zabawek i toczących dysputy o Kancie i Sofoklesie, to fakty, nie mity. W podobnej sytuacji i też z politycznych względów byli Polscy generałowie na uchodzstwie, ale to inna historia.
Przecież odjeżdża samochodem dlatego, że ostatecznie poddaje się naciskowi rezimu i pisze powieść "do pociagu, bez wycieczek intelektualnych". Gdyby pozostal wierny swoim ideałom i pisal o tym, o czym chciał, nigdy by się go nie dorobił. BTW zdaje się, że nie tyle kupił samochód, co dostał go jako nagrodę od partii w przedstawianym wcześniej konkursie. To raczej smutne zakończenie filmu, choć pewnie wielu widzów odbiera to jako happy end...
Tylko dlaczego ludzie wychodzili z kina? Bo Panie nuuuuuuda....
Jak dotąd najgorszy film w 2019 na który poszedłem.
Strata czasu.
No tak, idioci wychodzący z kina przed końcem to jakiś wyznacznik:) Zawsze zastanawia mnie kto tak robi:)
Może ci, którzy się po prostu zdenerwowali? Może to ci, którym recenzja dystrybutora zrobiła wodę z mózgu, że to "świetny film, najlepszy od dekad"? Bo na filmie można było zasnąć?
Nie ma znaczenia jaki był film. Jak juz się przyszło do kina to wypada obejrzeć do końca, a może finał będzie przewrotny i wszystko odwróci. Jeśli nie widziało się filmu do końca to nie ma się prawa go oceniać.:)
paping12 ake to jest świetny film, i jeden z lepszych ostatnich lat :D niestety większość społeczeństwa to idioci, którzy chcą głupich żartów albo eksplozji na ekranie. No i cycki tylko raz żeby były ?! Skandal, przecież każdy wie ze w dobrym filmie musza być conajmniej 3 razy ! ;p ten film to perełka. Wypowiedzi historyczne tam są przytoczone, fragmenty utworów i reportaży z tamtego czasu. Tylko trzeba chyba historie ciut znać i kulturę własnego kraju. Ale może to za dużo dla niektórych.
@Jak to o niczym? O prześladowaniu inteligencji w czasach dyktatury robotniczo-chłopskiej.
To można było się domyślić po 5 minutach filmu. Ale żeby pociągnąć resztę filmu, trzeba mieć coś więcej.
No bardzo, fascynujące wręcz. Tylko że jak dotąd, na forum zostały wskazane konkretne błędy i braki oraz ogólna "oniczość", a jakoś nikt nie napisał, co mielibyśmy zaliczyć na plus (bo dobre zdjęcia to nie jest żaden plus - to jest w kinie oczywista oczywistość). Może Ty coś podrzucisz?
Sęk w tym, że gdy zobaczyłam ten argument "o niczym" pomyślałam od razu "o niczym? ten film jest o wszystkim"! O tamtej rzeczywistości. Choć momentami można mieć wrażenie, że i dziś wiele wątków może być aktualnych. Każda postać coś niesie, i mówi nawet jak nic nie mówi. Jak można tego nie widzieć?. Wszystko tu jest, dzieje się DUŻO, tylko FORMA jest INNA. Stąd, jak podejrzewam, nie każdemu przypadła do gustu lub jest wręcz niezrozumiała.
To prawda - forma jest niezrozumiała. A film jest o niczym. Postacie niczego nie niosą. To tandetne, papierowe ludziki wypowiadające boleśnie banalne kwestie. Ale oczywiście każdy ma prawo dopatrywać się wszystkiego we wszystkim i mówić, że coś o czymś mówi nawet jeśli o niczym nie mówie. Movie to movie.
Mam nieodparte wrażenie, że gdyby ten film powstał w Holiłudzie lub na zachodzie Europy (a takie były - mówię o formie) dałbyś mu 11 punktów na 10.
W holiłudzie nigdy cos takiego nie powstanie - tam się kręci tylko megagnioty dla gawiedzi (Irlandczyk - boszzzzz...). W zachód Europy też bardzo wątpię. 10-ki dawałem akurat filmom polskim, z bliższego i dalszego wschodu, z południa i panom ze Szwecji.
Czytałem Złego - przecież to jest rozrywkowa powiastka kryminalna do poczytania w pociągu (było o tym w filmie). No dobrze napisane, ale całkowicie bezwartościowe w treści. Już 50 lat temu było przerażająco nieaktualne. Ale my tu, zdaje się, o filmie mówimy.
Każdy ma też prawo nie widzieć niczego i twierdzić, że TO OZNACZA, iż niczego nie ma.
Zawsze, gdy na salę wchodzi niewidomy, znikają tam kolory, prawda?
Felakuti, forma jest niezrozumiała dla CIEBIE co, wg mnie wyklucza Cie z grona osób które wgl powinny ten film komentować, bo co wnosisz skoro filmu nie zrozumiałaś? Skoro nie zrozumiałaś, to albo się doedukuj zeby wiedzieć o czym mówisz albo oszczędź innym tych wypocin. Jak nie rozumiem sztuki Picassa to sie nie mądrze ze kreska byle jaka.
Taaa... Ale oczywiście każdy ma prawo dopatrywać się wszystkiego we wszystkim i mówić, że coś o czymś mówi nawet jeśli o niczym nie mówi. Movie to movie. To słaby film. Już go nawet nie pamiętam.
Ale po co kłamiesz o konkretnych błędach? Wskazano na forum błędy w rodzaju:
a) świetne zdjęcia
b) film o niczym (czyli błąd widza, który bez pomocy nie wie, o czym jest film, w komentarzach inni rozmówcy wyjaśniają)
c) nierealistyczny (komentatorzy widzą braki realizmu tam, gdzie akurat oparto się na rzeczywistości)
Bardzo marne te konkrety. :)
u mnie na seansie było jedenaście osób. Wprawdzie nikt nie wyszedł przed końcem, ale paru trzeba było budzić....
Podziwiam te osoby, które przychodzą do kina i liczą ludzi. i jeszcze nawet wiedzą kto oglądał, kto spał. No po prostu szósty zmysł. Przestancie pisać takie głupoty o wychodzeniu ludzi z kina itd bo nikt w to nie uwierzy. Jest kilka osób tutaj, które próbują zniechęcić ludzi do pójścia na seans. Ja nie wiem czy ktoś wam za to płaci, ale słabe to jest.
Popatrzyłem na dane box office. Na Film Pan T w pierwszym tygodniu od premiery poszło około 37 000 widzów. Jak na film z ograniczoną dystrybucją to niezły wynik. Był nawet lepszy od nowego filmu Polańskiego. Ciekaw jestem jak to będzie wyglądać w podsumowaniu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, które pewnie ukaże się końcem tego albo początkiem kolejnego miesiąca. To już w sumie ostatni tydzień w kinie dla tego filmu. Od przyszłego weekendu będą pewnie tylko pojedyncze seanse w wybranych kinach. Ja czuję że łącznie spokojnie przebije 50 000 widzów i tak upadnie filmwebowy mit o pustych salach w kinie i zerowym zainteresowaniu. Mam nadzieję, że film dobije do 60 000, ale raczej mało prawdopodobne.
mam rozumieć, że nie potrafię liczyć do 11? I nie potrafię rozróżnić widza potrafiącego wstać samodzielnie od widza, którego trzeba szturchać, żeby wstał? Film oceniłem na 2, bo na tyle zasługuje. I nie pomogą zaklęcia klakierów oceniających na 9. Może rodzina?
Ten film to chłam niewypowiedzialny, ale - niestety - wydaje się odpowiadać gustom polskiej publiczności.
Czyli ty oceniasz zawsze obiektywnie, a inni ludzie tylko się mylą? Nie wydaje ci się do dziwne? :)
W piątej klasie będziecie mówić na to "ludzie mają różne gusta".
Tak jak pisałem już w innym wątku, film ma oryginalne i błyskotliwe poczucie humoru, a skoro go nie rozumiesz, to tylko mogę zachęcić Cię, jak Pan T. Filaka, do częstszego obcowania z klasyczną kulturą (niekoniecznie popkulturą) i literaturą, bo inaczej ucieknie Ci mnóstwo smaczków i możliwości spoglądania na ten obraz z paru perspektyw - począwszy od historycznej, po kondycję jednostki i twórcy w totalitarnym społeczeństwie, a skończywszy na paradoksalnym zjawiskiem gardzenia wolną sztuką przy jednoczesnym ukradkowym wzdychaniu do niej. Do filmu faktycznie można mieć parę zarzutów, ale bynajmniej co do samej treści.
Scenariusz tu może i był, ale nie było w nim osi fabuły. Składał się ze scenek i dialogów, częściowo jakby upchanych na siłę. Np. rola Mecwaldowskiego zrujnowała ten film, bo niszczyła klimat, a to jedyne, co ten film posiada. O ile film starał się być onirycznie podkręconym Rewersem, to sceny z Mecwaldowskim wnosiły takie klimaty a'la Rozmowy kontrolowane, w zamierzeniu zapewne śmieszne.
Akurat Mecwaldowski podobał mi się bardzo. Przynajmniej było to z jajami. Reszta słaba.
A w życiu jest oś? Najbanalniejsze kino przyzwyczaja widza do bardzo prostej konstrukcji. Dlatego - właśnie dlatego - widzowie zgubili się w serialu "Wiedźmin" i trzeba im było robić infografiki. Bo jesteście drodzy państwo przyzwyczajeni do prostej osi z wyraźnym początkiem, końcem, punktami kulminacyjnymi subtelnymi jak wybuch gazu.
Dlatego nie dziwi, że filmy, w których tych banalnych punktów nikt nie zaznacza, które są wierniejszym obrazem rzeczywistości (która się nie układa wcale w dokładnie wymierzone kulminacje, w której wątki nie kończą się wspólnie gdy tego akurat oczekujemy), oceniacie państwo niżej.
Nieprawdą jest tylko, że to wada filmu.
Tak bardzo się zgadzam. Podobał mi się klimat, niektóre postacie (głównie te epizodyczne) były całkiem ok, ale to było po prostu tak nudne, że z trudem walczyłam z zamykającymi się powiekami. Główny bohater był po prostu antypatycznym, zapatrzonym w siebie burakiem, nie rozumiem też zachwytu nad Wilczakiem, koleś cały film grał jedną miną. Generalnie uważam, że zmarnowałam 2h z życia i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że na polskie kino chodzić nie warto, bo to starata czasu i pieniędzy.