Film dobry ale mógłby być lepiej nagrany. Bardzo wszystko przewidywalne.
Niestety film zakłamuję fakty. Eklund był na deskach trzy razy w walce z Leanardem i przegrał jednogłośnie na punkty. Micky Ward zanim walczył z Nearem stoczył jeszcze sześć walk (dwie przegrał) które w filmie absolutnie pominięto a minęły 3 lata po walce z Sanchezem w filmie jakby to się działo od razu nawet w rekordzie Warda w filmie "usunięto" te walki. Dodatkowo Micky Ward nigdy nie został mistrzem świata bo federacja WBU nigdy nie zdobyła odpowiednio prestiżu i uznania i nikt tych tytułów nie uznaje za mistrzowskie. Zawiodłem się również tym, że Ward przedstawiony jest tutaj bardziej jako bokser walczący z kontry/defensywy (filmowy scenariusz rozumiem ale...) co zakłamuje realia bo to zwykle rywale Warda byli przy linach i musieli kontrować to nie FMJ. Walki z Gattim jakie stoczył były niesamowite i szkoda Warda, że nigdy powaznego tytułu nie zdobył wiadomo w filmie chcieli podsycić dramaturgię. Porażka z Munignem również była na PKT a nie przed czasem a gość był 4 kg cięższy więc około 9 funtow a nie 17-19 jak to w filmie powiedziano. Dodatkowo przed tą walką w filmie miał rzekomo trzy porażki z rzędu podczas gdy prawda jest taka, że miał tylko jedną w całej karierze do tego czasu. Pozdrawiam i mam nadzieję, że chociaż część ludzi to przeczyta i pozna prawdę.
przecież to jest film fabularny więc po co sprotstowania?
Gatunek biografia a nawet dokument to nie znaczy że powienien być wiernym odwzorowaniem faktów. Kręcenie filmów fabularnych polega na przedstawieniu wizji reżysera. Istnieje biografia Jamesa Dean'a którego młodego Jamesa gra czarnoskóry chłopiec a dorosłego gra Cate Blanchet która dostała za tę role oscara a nie musze mówić że James dean był białym mężczyzną czyli z faktami to nie ma nic wspólnego. Istnieje również dokument Searching for Sugar Man w którym reżyser otwarcie mówił że przemilczał pewne fakty a inne wymyślił po to żeby zbudować dramaturgie a mimo to dostał oscara za najlepszy pełnometrażowy dokument.
Zrozum więc kolega jeden z drugim, że nie o prawde chodzi w kręceniu filmów nawet tych biograficznych/dokumentalnych. Film ma mieć dramaturgie i być wizją reżysera na jakiś temat.
Być może tak, ale są pewne granice wizji reżysera, no żeby aż t a k, że Jamesa Dean'a gra czarnoskóry aktor, to już przeginka (zaznaczam, że nie jestem rasistką).